Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To taką miałeś robotę — oburzył się Chochla.
— Pracowałem do pierwszej — bronił się Polaski. — No i musiałem wyjść coś przegryźć.
— Migdały! — zaśmiał się Strąkowski, wskazując na owinięte w serwetę palone migdały obok wielkiego kieliszka cocktailu.
Służba do stolika Polaskiego dostawiła jeszcze dwa, by wszyscy mogli się pomieścić. Po chwili z drugiego końca sali nadciągnęła ekipa Trzech Świnek. Były już pod gazem i bez ceremonii porzuciły swoje towarzystwo, by przysiąść się do szatanów. Kuczymiński, który przed „Lutnią“ pożegnał się, zjawił się po kwadransie z panią Tiną Dabermanową, którą gdzieś spotkał po drodze. Obecność kobiet, jak zwykle, wpłynęła na zupełną zmianę tematów i tonu rozmowy. Zaczęły się plotki i anegdoty.
— To zastanawiające — odezwał się Polaski do siedzącego obok Tukałły. — Wystarczy kilka, wystarczy jedna kobieta wśród dziesięciu intelektualistów, a stają się natychmiast fajdanami.
— Zrozumiałe. Kobietom nie jest potrzebny intelekt. Wystarczy im świadomość, że obcują z ludźmi, którzy mają opinię intelektualistów. To łechce ambicję. Taka Tina później dopieka mężowi naszymi nazwiskami. Nastawia nań karabin maszynowy i kropi nazwiskami, powiedzonkami, aforyzmami. Biedny fajdan skręca się jak wąż boa pod tą torturą. Czuje całą swą przyziemność, całą niższość wobec żony, która szwenda się po wierzchołkach Olimpu i Parnasu, podczas gdy on, jest zwykłym fabrykantem, pospolitą maszyną do robienia pieniędzy. Oto po co jesteśmy potrzebni tym kobieciątkom. Nie licząc takich, które Gombrowicz nazywa „ciotkami kulturalnymi“. Te paniusie, nie mając bogatych mężów, a za to sprycik babin po czterdziestce, traktują nas, jak hale targowe. Przychodzą po produkty, z których później pitraszą swoje zakalcowate klopsy na śmierdzącym maśle. Ponieważ jednak od nich uciekamy, kontentują się książkami. Trudno przecież na książce dać opaskę: „Zabrania się sprzedawać „ciotkom kulturalnym“.
A te istotki zanudziłyby się na śmierć, gdybyśmy je spróbowali częstować naszym intelektem. Chcą, byśmy byli mężczyz-