Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szej chwili chciał się cofnąć, lecz na znak ręki Minza został. Jego obecność jeszcze bardziej rozżaliła Annę. Oparła się o framugę okna i szlochała cicho, z całych sił przyciskając do oczu mokrą chusteczkę. Słyszała, że mówił do niej Minz i mówił Tański, że Minz jakby się usprawiedliwiał, że rozmawiali ze sobą półgłosem, ale nie rozumiała, nie chciała rozumieć, nie chciała wiedzieć. Oto spotkała ją wielka krzywda, niezasłużona krzywda, i poniżenie, i lekceważenie. Sponiewierano ją, zepchnięto. Jest sama, okropnie sama i nie ma nikogo, ktoby się za nią ujął. Cóż jej teraz zostanie, co pocznie z biedną malutką Litunią, jak da sobie radę na tym obcym, zimnym, bezlitosnym świecie! I za co, za co! Czyż nie starała się pracować najlepiej, jak umiała?!... I wypędzają ją, jak psa, jak niepotrzebnego psa. Przed nią była czarna czeluść beznadziejnej przyszłości i tylko wątłe rączki Lituni wyciągnięte rozpaczliwym gestem...
Na przegubie ręki uczuła mocny, prawie bolesny uścisk dłoni Tańskiego i usłyszała jego głos:
— Proszę, niech się pani uspokoi. Już wszystko załatwione. Wszystko dobrze. Niech pani teraz wytrze oczy. Odwiozę panią do domu.
Gdy wreszcie odzyskała równowagę, spostrzegła, że Minza niema. Wyglądała zapewne okropnie. Tański zasłaniał ją sobą, gdy przechodzili do taksówki. Po drodze dowiedziała się, że Minz dał sobie przemówić do sumienia. Zgodził się zostawić Annę na dotychczasowem stanowisku, wprawdzie z pewną obniżką pensji, ale to dopiero po trzech miesiącach. Panna Stopińska zaś obejmie proponowany poprzednio Annie sekretarjat.
Nawet zapomniała podziękować Tańskiemu. Weszła do bramy, widziała, jak wsiadł do taksówki i odjechał. Jedno spojrzenie w lusterko upewniło ją, że w takim stanie nie może pokazać się Lituni i Marjanowi. Wyszła z bramy i szybko szła w stronę Wisły,

305