Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miołkowskiej. Tamta girlsa puściła go, za przeproszeniem, kantem, bo bez pieniędzy to takiej co? Otóż ta Felka, że to głupia, dalej z nim od nowa, jakby nigdy nic. A to mu to, a to tamto, a użalać się nad nim, że to bezrobotny i z tego użalania się, to tam matka do miary poszła, a ona mu i przyzwoliła. Niech, powiada, choć taką pociechę biedaczyna ma. A że, za przeproszeniem szanownej pani, bez nijakiego zepsucia była, to i to dowód, że sama mi mówi na moje upominania: — Głodnego, powiada, nakarmić nie grzech, spragnionego napoić nie grzech, a co ja, to znaczy niby ona, robię?... To ja jej mówię: — Nie kłamałaby panna Felka, bo dla własnej rozpusty, dla satysfakcji, a nie przez miłosierdzie! To ona mi przysięgać się, że ani nawet! Że to, za przeproszeniem, sama dziwi się, jak inne kobiety mogą czemś takiem zajmować się, bo i obrzydliwie i boleśnie.
Jankowska zaśmiała się, zasłaniając usta ręką i dodała:
— Bo to jeszcze mała, woli Bożej nie czuje.
— I cóż dalej?
— Ano wiadomo, djabeł nie śpi. Matka raz patrzy, drugi i powiada: a ty taka owaka, z domu wypędzę!...
— A cóż ten telegrafista? — zapytała pani Grażyna.
— On? Tyle go widzieli. Jak przekonał się, że ona niby w ciążę zaszła, to fiut!... Mówią, że do Milanówka pojechał. Nasamprzód to i on jej radził, rower chciał sprzedać, żeby ona, za przeproszeniem, popsuła się. A ona nie i nie. Matka krzyczy: z domu wypędzę, a ta powiada: — A niech!
— Dlaczego nie próbowaliście skłonić tego telegrafisty do małżeństwa, to byłoby najprościej.
— Żeniaty był, proszę pani! Żeniaty, tylko żona gdzieś z drugim uciekła. A na rozwód trzeba pieniądze mieć. Więc, co to ja chciałam powiedzieć, że ta dziew-

218