Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mniej, a to było przed czterema laty, czyli musi mieć przynajmniej trzydzieści pięć.
— Dzieńdobry, droga Anko, ślicznie wyglądasz — ściskała ją, nie wypuszczając z ręki owalnego lustra. — Tylko zanadto przytyłaś! Cóż porabia Karol? Szalenie się śpieszę, wybacz najdroższa, ale Kurbel zaraz zajedzie po mnie... a może już czeka? Nie stoi tam przed bramą takie czerwone torpedo?... Wiesz, ten Kurbel, co wziął na Olimpjadzie drugie miejsce w maratońskim... Chodźże tutaj, nie gniewasz się, że przy tobie będę się ubierała?... Józefie, niech Bronka zaraz przyniesie rurki i żeby nie były za zimne!... Chodź, najdroższa, tutaj. Ubieram się w gabinecie, bo u mnie taki nieład, ach ta służba!...
Coprawda i tu wszystko było wywrócone do góry nogami, co zresztą nie zdziwiło Anny. Kiedyś, gdy mieszkała u ciotki, próbowała z tem walczyć, chociaż należałoby zgóry skapitulować, wobec tego, że wszyscy z wyjątkiem samej pani Grażyny zupełnie pozbawieni byli zmysłu do porządku. Tylko w pokojach ciotki, w których nie wolno było grasować nikomu, w sypialni i w salonie, przeznaczonym na herbatki, sesje i posiedzenia, panował zawsze muzealny ład.
Żermena, nie krępując się obecnością Anny, zrzuciła pidżamę i kręciła się po pokoju całkiem naga w czerwonych nocnych pantoflach na bardzo wysokich obcasach, dzięki którym jej długie muskularne łydki wyglądały wprost sugestjonująco. Anna wiedziała dobrze, że Żermena umyślnie demonstruje przed nią swoją nagość, potrosze wstydziła się tego (sama za żadne skarby nie potrafiłaby tak się komukolwiek pokazać), a jednak przyglądała się jak urzeczona nieprawdopodobnej smukłości i giętkości tych kształtów! Nie zazdrościła ich Żermenie, gdyż — Boże broń, bez żadnej zarozumiałości — uważała siebie za dostatecznie ładną,

16