Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zastanowił się, a Julka, biorąc jego milczenie za przyznanie jej słuszności, zapytała drżącym głosem:
— Niech pan mi powie, niech pan mi powie szczerze...
— Co?
— Chcę, żeby pan mi szczerze powiedział, żeby tem chociaż odwzajemnił mi się za to, że gotowam całą swoją duszę panu otworzyć...
— Dobrze, moja mała, powiem ci szczerze wszystko, o cokolwiekbyś zapytała.
Spojrzała mu w oczy. Były poważne i smutne.
— Wszystko?
— Tobie... tobie wszystko — zapewnił i nagle zrozumiał, że tej małej dziewczynie, jej jednej jedynej na całym świecie mógłby powiedzieć wszystko, ba!... Chciałby!... Nie potrafił sobie wytłumaczyć przyczyny tego zupełnego zaufania, a jednak wiedział, że nie zawahałby się ani przez moment.
Julka jednak o czemś innym myślała:
— Więc dobrze — mówiła przyśpieszonym szeptem — dobrze. Niech pan mi powie, czy Alicja jest pańską kochanką?
Czekała z zapartym tchem.
— Tak — odpowiedział krótko i twardo.
— Aaa — wyrwał się Julce bolesny krzyk. Pewna była tej odpowiedzi, lecz jakże pragnęła zaprzeczenia!
Wszystko było stracone...
— Niech mi pan jeszcze powie... czy, czy bardzo ją pan kocha?
— Czy ja wiem, moja mała? — zamyślił się — może i kocham. Przynajmniej dawniej zdawało mi się, że ją kocham...
Wyrwała się z jego ramion i patrzyła nań szeroko rozwartemi oczyma:
— Jakto, zdawało się?