Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zośka i żwawo zabrała się do przygotowywania śniadania.
Szofer, który przyprowadził wóz z garażu, zabrał walizki, by umieścić je w kufrze samochodu.
— No, Zośka, bywaj zdrowa — powiedział Drucki, chowając do kieszeni mapkę trasy.
— Niech pan zdrów wraca — odpowiedziała swoim jasnym głosem.
Pogładził ją po policzku i poklepał po ramieniu.
W kwadrans później był już daleko poza rogatkami miasta.
Willa „Godiva“, dwupiętrowy biały pałacyk wśród młodych sosen, wystrzelała nad ich ciemną zielenią swą jasnozieloną wieżyczką, jak młodym pęde
Alicja i Julka otrzymały dwa małe, śliczne pokoje na drugiem piętrze, Jedyną ich wadą, jak zaopinjowała Julka, było to, że nie łączyły się ze sobą.
Zato za niewątpliwą przewagę, co zaznaczyła Alicja, nad pokojami pierwszego piętra, gdzie zamieszkał pan Janek, uznać należało wspaniały widok na bezkresne morze.
Parter zajmowały: salon, jadalnia i mieszkanie właścicielki willi, pani Czerwieńskiej, sympatycznej starszej damy, wdowy po znanym pianiście.
Pomimo zaledwie końca czerwca, sezon kąpielowy już się rozpoczął, gdyż lato było wyjątkowo upalne. Nocami wprawdzie panował przejmujący chłód, a wieczorami wilgotna mgła zapędzała ludzi do domów, lecz już od południa plaże roiły się od różnobarwnych kostjumów, pidżam i parasolek.
W „Godivie” tylko część pokojów dotychczas wynajęto. Na drugiem piętrze mieszkała żona jakiegoś przemysłowca z Katowic i adwokat ze Lwowa, starszy już gentelman, na pierwszym gadatliwa ziemianka z pod Kalisza z dwiema niebrzydkiemi córkami, śpiewak operowy z Poznania i dwaj bracia Therling, młodzi yachtmani, synowie konsula amerykańskiego w Warszawie.