Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Spojrzał teraz na Julkę i powtórzył:
— Najgorzej jest tkwić nie w swojej kategorii.
— Ciekawam, do której ja siebie zaliczę po tym filmie — powiedziała Julka. — Ala mówiła mi, że film jest niemoralny i społecznie szkodliwy.
Właśnie seans się skończył i weszli na widownię.
Film zrobił na Julce wielkie wrażenie. Była dość inteligentna, by szybko zorjentować się w jego tendencji. Twórca w sposób subtelny wykpiwał wszystko to, co ogranicza wolność człowieka, co jeży się zakazami, co piętrzy się murami więziennemi: państwo, społeczeństwo, rodzina, praca, posiadanie... Wykpiwał, demaskował, z uśmiechem pobrzękiwał tem wszystkiem, co uważał za bezwartościowe blaski, za liczmany, któremi nie można kupić sobie prawdziwego szczęścia. Bo szczęściem jest tylko wolność. Niefrasobliwa wolność włóczęgi, idącego w świat z wesołą piosenką na ustach, z piosenką: „a nous la liberté”, la liberté i nic więcej i niczego nam więcej nie trzeba.
Gdy wyszli z kina Julka powiedziała:
— Jest to piękne, ale...
— Co ale?
— Ale nie umiem powiedzieć, do jakiej kategoji muszę się zaliczyć. Nasza nauczycielka niemieckiego, powtórzyłaby po tym filmie swoje ulubione „die Gedanken sind zollfrei“...
— Oczywiście, miałaby nawet sporo racji — powiedział Drucki.
— Ten wesoły anarchizm sugestjonuje. Jednak mnie się wydaje, że umiałabym pogodzić osobistą wolność z tem, co stanowi nasze życie.
Drucki nic nie odpowiedział. Znowu po wyjściu z tego filmu uczuł niedający się nazwać niepokój, jakąś nagłą tęsknotę, pragnienie przestrzeni. Zdawało mu się, że marnuje, przesypia życie...
— Nad czym się pan zamyślił? — zapytała Julka.