Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Oj, spadnę! — popiskiwała, a gdy ją wreszcie postawił zaczerwienioną na podłodze, zrobiła obrażoną minkę:
— Czy to tak postępuje się z dojrzałymi osobami?
Zmrużył oczy i powiedział:
— Ech!... Można by jeszcze inaczej...
— O! Naprzykład?
Wpatrywał się chwilę w jej roziskrzone oczy w rozchylone usta, w smukłą figurkę, zastygłą w jakiemś oczekiwaniu.
— Jesteś śliczna, moja mała — powiedział nieoczekiwanie dla samego siebie.
Julia zbladła i zamknęła oczy. Drucki opamiętał się i nienaturalnie swobodnym tonem zawołał:
— A może byśmy tak coś zjedli?
— Tak, tak — zerwała się spłoszona — pan pewno głodny.
Nacisnęła guzik dzwonka.
— Jestem głodny jak sam zezowaty Billy.
— Więc siadajmy. Zaraz dostaniemy paszteciki z móżdżkiem.
— No i chyba dziś wypije pani dla uczczenia historycznego momentu kieliszek koniaku, panno Julko? Co?
— Wypiję!
Józefowa zaczęła podawać. Drucki napełnił kieliszki:
— Zdrowie dorosłej osoby! — wzniósł toast.
— O, jakie to niesmaczne — skrzywiła się — brrr... czuję, że nigdy nie będę pijakiem. Proszę, panie Janku... A dlaczego powiedział pan, że jest głodny, jak zezowaty?...
— Billy?... Ach, to taka historja o pewnym żarłoku, którą zna każdy marynarz.
— Któż to był Billy?
— Podobno był! Możliwe, że wszystko jest tylko