Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zaś, gdy mają dzieci, czy pieski i koty, zawsze się niemi bawią.
Piotr pomyślał, że w życiu ojca kobiety wiele musiały mu sprawić goryczy i dlatego tyle lekceważenia ma dla nich i tyle niechęci.
— No, ale ojciec nie dla zabawy chyba trzyma te koty? — zapytał.
— Nie, Piotrze. Potrzebne mi są do prac laboratoryjnych. Uf... jestem zmęczony. Gdzie doktór Kunoki?
— Wyszedł temi drzwiami — wskazał Piotr. — Może ojciec przespałby się trochę?
— Dobrze. Skorzystam z twojej rady — podniósł się Brunicki. Więc jutro pokażę ci jeszcze kilka rzeczy godnych widzenia, a pojutrze pojedziesz do Zakopanego.
— Tak, ojcze. Teraz wyjdę przejść się nad Wisłą. Przyjemnego snu.
Profesor zatrzymał się w drzwiach:
— Słuchaj, chłopcze, czy ty nigdy nie byłeś hipnotyzowany?
— Nie, ojcze. Dlaczego o to pytasz?
— Tak tylko. Przez nałóg starego psychjatry. Dowidzenia. Nie spóźnij się na kolację.


ROZDZIAŁ 20.

Morze było gładkie, jak lustro. Najmniejszy podmuch nie poruszał powietrza. Dlatego młodzi Therlingowie zrezygnowali z wycieczki i obaj byli teraz bardzo zajęci uczeniem Julki sztuki pływania.
Drucki i Alicja, leżąc na piasku po powrocie z długiej wycieczki pływackiej, przyglądali się tej rozbawionej trójce.
— Nie rozumiem, co się stało z Julką — zaczęła Alicja. — Odnoszę wrażenie, że nastąpiła w niej jakaś zmiana. Nie zauważyłeś tego, Boh?