Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jak teraz zupełnie inaczej się pracuje, wszystko wiadomo, żadnych kłótni... Ma łeb do interesu!
Tymczasem Grabowski skończył i ukłoniwszy się wyszedł. Maszynistka wyjęła z „Royalu“ gotowy arkusz i podała dyrektorowi:
— Czy nie będę popołudniu potrzebna? — zapytała spuszczając oczy.
Drucki obejrzał się, a widząc, że Justek ich nie widzi pogładził ją po śniadej buzi:
— Nie, mała, dziękuję — powiedział z uśmiechem — tylko wykaz pani zrobi.
— No, to dowidzenia, panie dyrektorze, — westchnęła panna Tecia.
— Dobranoc, mała, proszę spać dobrze i niech się aniołki przyśnią!
Wspięła się na palcach i pocałowała go w usta, akurat w chwili, gdy Justek podniósł głowę.
Zaczerwieniła się i wybiegła. Przechodząc koło baru zmarszczyła brwi: — ta małpa Kazia zawsze tu czatuje. Obrzydliwa kokota!
Postanowiła nazajutrz wypytać portjera, czy dyrektor wyszedł z nią, czy sam.
A Drucki jeszcze nie myślał o wyjściu. Najpierw sprawdził wraz z Justkiem kasę, później pożegnał go, otworzył pancerną szafę i poukładał pieniądze.
Zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie wynika z trzymania w interesie tak dużej gotówki. Cała służbo o tem, wie, a pokusa robi złodzieja. Cóż mógł na to poradzić? Banki otwierają się dopiero o dziewiątej, nie mógł zaś od siebie wymagać wyrzekania się dwóch godzin z tej i tak niewielkiej porcji sześciogodzinnego snu, na jaki sobie pozwalał.
Później oczywiście będzie lepiej, ale teraz, na początku, musi sam wszystkiego dopilnować. Trzeba ludzi nauczyć porządku, wprowadzić z jednej strony surowy rygor, a z drugiej zachęcić wszystkich do pracy
Schował klucze do kieszeni i wyszedł na korytarz Najpierw zajrzał do kuchni, gdzie kończono właśnie