Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sowaniem. Nie był piękny, nie był nawet ładny, ale miał w sobie coś dziwnie imponującego. Julka nie wiedziała dlaczego, ale tak właśnie wyobrażała sobie Allain Gerbault‘a. Niski, głęboki jego głos miał w sobie coś fascynującego. Spojrzała na Alicję — o! jej napewno się ten pan Winkler podoba również. Musiał wiele podróżować...
Widocznie myśli ich jednemi szły torami, gdyż Alicja powiedziała:
— Ależ pan zna cały świat!
— No, nie cały — zaśmiał się — naprzykład nigdy nie byłem w Turcji, nigdy na Syberji, a Szwecję i Norwegję znam tylko z portów.
— Ach, więc pan jest marynarzem! — zawołała Julka.
— Owszem przeważnie marynarzem.
— Ach, — westchnęła Julka — gdybym była mężczyzną, napewno zostałabym marynarzem. Ja wprost kocham morze.
— Jest to — zażartowała Alicja, — najidealniejsza miłość.
— Dlaczego? — zapytał Drucki.
— No, bo nigdy morza nie widziałam. Ale w tym roku pojedziemy z Alą na Hel i będziemy robiły dalekie wycieczki na pełne morze. Szkoda, że pana z nami nie będzie.
— O, to jeszcze nie jest powiedziane — zastrzegł się Drucki — możliwe, że i ja wybiorę się na Hel.
Po obiedzie Julka oświadczyła, że idzie do koleżanki odrabiać lekcje.
— Przejdźmy do mego pokoju — zaproponowała Alicja.
Józefowa przyniosła kawę i brzęcząc nakryciem zaczęła sprzątać ze stołu.
Gdy zostali sami Drucki objął Alicję i przyciągnął do siebie.
— Nie, nie — powstrzymała go — Julka przyj-