Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

giętkiego ciała, w którem — wiedział — krew też szybszym musiała uderzać pulsem.
— Nie mogliśmy się minąć — wyrzucił przez zaciśnięte zęby — byłoby to szaleństwem...
Podniosła ku niemu płonące oczy i zwolna rozchyliła wargi. Kusiła go, prowokowała i oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę.
Przycisnął ją tak do siebie, że czuł wyraźnie szybkim przyspieszonym oddechem wznoszone wypukłe piersi. Nie protestowała, nie odsunęła się od niego.
Drucki zbladł, w skroniach łomotał mu puls, nozdrza się rozdęły. Gdyby mógł myśleć teraz nie o niej, zdziwiłby się sam sobie, że tańczy i nie traci rytmu.
— Prawda — szeptał — prawda? Nasze drogi musiały się skrzyżować...
Orkiestra przestała grać i stanęli w środku ringu. Drucki klaskał wraz z innymi i znowu zaczęli tańczyć.
— Tak... — przerywanym głosem powiedziała Alicja — naturalnie... Poto się skrzyżowały... bym... mogła pana obdarzyć wrażeniem... jakiego pan jeszcze nie miał...
— Moja... moja.... — wpił się oczyma w jej oczy.
— Nie — potrząsnęła głową — nie pana.
— Musisz!
— Nie. Właśnie chcę, bym była tą jedyną kobietą, obok którą pan przejść musi, chociaż nie chce.
— Niech pani mnie nie drażni — ściągnął brwi Drucki
— Bo?...
— Bo nie należę do tych, z którymi to można robić bezkarnie.
— Urodzony zwycięzca? — zapytała prawie ironicznie. — Pogromca?...