Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No, więc przynajmniej musiała napisać bardzo czuły list.
Musiał być przygotowany na tę moją uwagę, gdyż sięgnął i spod papierośnicy wyjął kartkę wizytową, corpus delicti. Była to istotnie kartka Muszki, a na odwrocie kilka zdawkowych słów z życzeniami zdrowia. Jednak ja naprawdę stworzona jestem na detektywa. Inna na moim miejscu na pewno nie zwróciłaby na to uwagi: spojrzałam na datę i już wiedziałam wszystko.
Data była sprzed czterech dni!
Rzuciłam okiem na róże. Wyglądały zupełnie świeżo. Było niepodobieństwem, by zostały ścięte wcześniej, niż dziś rano. Moja myśl pracowała zupełnie logicznie. Muszka przysłała kwiaty swoją drogą, lecz już zwiędły i zostały wyrzucone, a te, wraz z wazonem pochodzą oczywiście od miss Normann. Mam tak zdyscyplinowane nerwy, że nie dałam po sobie poznać irytacji, która mnie ogarnęła.
Bez słowa zwróciłam mu kartkę, a on zapytał:
— No, teraz nareszcie mi wierzysz?
W jego głosie zabrzmiała nutka triumfu. Zmierzyłam go pogardliwym spojrzeniem i odpowiedziałam:
— O, tak. Wierzę ci bezgranicznie.
Ogarnęły go widocznie jakieś wątpliwości:
— Przecież znasz jej charakter pisma?
— Ależ naturalnie.
— No, więc widzisz — odetchnął z ulgą.
Wewnętrznie trzęsłam się z wściekłości. Agresywność tej kobiety wyprowadziłaby z równowagi każdego. A cóż dopiero mnie! Jakaś dziwna predylekcja do moich mężczyzn. Poluje na każdego, z którym właśnie mnie coś łączy. Usiłuje odebrać mi Jacka, kokietowała Romka, a teraz zawzięła się na Tota. To jest obrzydliwa baba. Zabiłabym ją z przyjemnością.
Nie wiem, co bym dała za to, bym mogła wygarnąć mu tu zaraz, co sądzę o nim i co wiem o niej. Niestety, należało być cierpliwą i mądrze politykować. I skąd ta wydra dowiedziała się,