Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nia bolszewickiego, tego hrabicza Rzeckiego? A może przeprowadzałeś sanację świętej instytucji rodziny, co się stała lupanarem? Co? Czem? Łajdaczeniem się z międzynarodową awanturnicą, z cudzą żoną! Nie, bracie znasz rosyjskie przysłowie: — czyja by tiełuszka myczała, a twoja by milczała! Rzymianie mówili już dawno: — medice cara te ipsum, co znaczy: stul gębę i spójrz w lustro. A mnie, bracie, nie bujaj, bo za stary jestem koń, żebym się dał na faryzeuszostwo nabrać.
Wstał i wpakowawszy ręce w kieszenie szerokich spodni, nachylił się nad Andrzejem:
— A chcesz jechać, to jedź. Masz tam w Afryce lepsze interesy, masz milsze stosunki, czy co tam — jedź. Będę ostatni, który ci to za złe weźmie. Ubi bene ibi Patria. Ale poco wyłgiwać się przed samymi sobą?
Klepnął Dowmunta po ramieniu, wziął kapelusz i wyszedł.
Dawno już ucichły jego kroki na schodach, zegar nie jedną bezpowrotnie minioną godzinę żegnał poważnym niskim basem. Piotr nie raz dyskretnie zaglądał do jadalni, a Dowmunt wciąż siedział nieruchomo z głową wspartą na dłoniach.
Przez otwarte okna wdarł się nagle ochrypły głos gramofonu z jakąś znaną melodją.
Przeszedł do gabinetu.
Duża biała koperta rozdarła się na dwoje, na czworo, na jeszcze drobniejsze kawłki, co spadały rozchwiane, niby płatki śniegu, na biurko, na dywan, na dni wczorajsze, na wczorajsze postanowienia, spadały tuż u jego stóp, odkąd zaczynała się nowa droga.



IV.

Na wielkiej szarej kamienicy alei Jerozolimskiej rozciągnął się przez całą długość drugiego piętra zielony szyld, opiewający świeżym lakierem czarnych liter, że, tu został otworzony dom handlowy „Adrol“.