Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Świtało już, gdy konduktor wszedł i zameldował, że dojeżdżają do stacji Koborowo.
Dyzma zaniepokoił się, czy też Kunicki pamięta, że on ma tym pociągiem przyjechać?
Okazało się wszakże, że pamiętał. Do wysiadającego Nikodema podszedł zaraz lokaj w liberji:
— Czy to wielmożny pan do państwa Kunickich?
— Tak.
— Samochód czeka przed stacją, panie administratorze — rzekł służący i zabrał walizy.
Usadowiwszy się w luksusowym wozie, Nikodem pomyślał:
— Pan administrator generalny dóbr Koborowo, — trzeba będzie zafundować sobie karty wizytowe.
Równa jak stół droga szła przez jakiś czas wzdłuż toru, później przy malowniczym, nawpół zrujnowanym młynie wodnym wyginała się na obłym mostku i skręcała w prawo, mijając liczne zabudowania fabryczne, które gęsto obsiadły bocznicę kolejową.
Stąd już zaczynała się długa aleja klonowa, na końcu której leżał strzelisty pałac, nieco dziwaczny i pretensjonalny w stylu, lecz harmonijny jako całość. Auto zatoczyło półkrąg obok gazonu i stanęło na podjeździe. W otwartych drzwiach ukazała się pokojówka i wraz z lokajem zaopiekowała się walizami. W chwili, gdy Dyzma zdejmował palto, wpadł do hallu nieco rozczochrany Kunicki w długim fularowym szlafroku, tak jaskrawym i kwiecistym, że Dyzma wziął go początkowo za kobietę.
Kunicki, rozpromieniony i ruchliwy, jak rtęć, rzucił się na przyjezdnego z uściskami i otworzył nań ogień mitraljezy swej wymowy, jeszcze szybszej i jeszcze bardziej szepleniącej niż w Warszawie, lecz równie monotonnej. Pierwszem pytaniem, po którem zrobił pauzę na odpowiedź, było, czy „drogi pan woli zamieszkać tu, w pałacu, czy też w pawilonie w parku?“
Drogi gość oświadczył, że mu wszystko jedno, wobec czego został przeprowadzony do dwóch pięknie urządzonych pokojów na parterze. Wyjaśniono mu przy-