Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bie... O nic nie proszę, tylko o zwłokę, o małą zwłokę!...
Nina z uśmiechem zaprzeczyła ruchem głowy:
— Mylisz się, to ja nie jestem jego warta. Mało go znasz, zresztą siedzisz wciąż zagranicą, nie zdajesz sobie sprawy z tego, czem on jest dla kraju i społeczeństwa, jaki to...
— Ach, cóż on mnie obchodzi — przerwała Kasia. — Mnie chodzi tylko o ciebie, o twoje szczęście i o moje szczęście! Nino, Nino, błagam cię... Nino... Nino...
Upadła na kolana, chwyciła ręce Niny i zaczęła okrywać je pocałunkami.
— O krótką zwłokę... błagam...
— Kasiu, uspokój się, co ty robisz, Kasiu, opamiętaj się.
W przyległym pokoju rozległy się kroki. Kasia ciężko podniosła się z podłogi. Leniwym ruchem wzięła rękawiczki:
— Pójdę już.
— Bądź zdrowa — powiedziała Nina — i nie myśl źle o mnie...
Kasia w milczeniu skinęła głową. Stała chwilę, przyglądając się Ninie, gdy drzwi się otworzyły i wszedł Nikodem. Początkowo zdumienie odebrało mu mowę, lecz prędko odzyskał równowagę. Obie ręce wsunął w kieszenie spodni i zapytał burkliwym głosem:
— Czego pani sobie życzy tutaj?
Kasia zmierzyła go wzrokiem pełnym nienawiści.
Dyzma spostrzegł bladość Niny. Domyślił się, że musiała tu zajść jakaś awantura i opanowała go złość:
— Pytam, czego pani chce od mojej narzeczonej? Co?
— Ależ, Niku! — próbowała zmitygować co Nina.
— Poco panią tu djabli znowu przynieśli? Ja nie życzę sobie widywać...
Nie dokończył, gdyż Kasia wybuchnęła ostrym ironicznym śmiechem i odwróciła się doń plecami.
Drzwi za nią trzasnęły głośno.