Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dam Ci całą receptę: staraj się podnosić w nim wiarę w jego talent, w jego wartości moralne, charakter, siłę woli. Nie pozwól mu na pesymizm, wciągaj go w rozmowy o jego przyszłości, o planach artystycznych, o podobnych rzeczach. Śmiej się, gdy będzie przeceniał wagę teraźniejszości. Kładź nacisk na jego młody wiek. Podkreślaj jego zalety.
Jeżeli tylko znajdziesz dość czasu, staraj się go rozerwać. Staraj się zająć mu jak najwięcej godzin z dnia i z wieczorów. Byłoby najlepiej, gdyby udało Ci się namówić Dziadka i Babcię do wyjazdu na święta Wielkanocne do Kopanki. Wtedy musiałabyś użyć całego swego wpływu, by zmusić Justyna do towarzyszenia Wam. Dwa trzy tygodnie na wsi, z dala od Warszawy, zrobi mu najlepiej.
Przepraszam Cię Kochanie, że obarczam Twoje strzeliste ramionka tyloma ciężarami, ale wiesz jak bardzo szczęście Justyna leży mi na sercu. Sam dziwię się, że mam je tak duże, że może pomieścić Ciebie i Jego, i że Wy w jakiś tajemniczy sposób nie przeszkadzacie w nim sobie, chociaż każde z Was wypełnia je bez reszty.
Całuję Twoje drogie rączki —
najwierniejszy Twój Marek“.

Monika Korniewicka do Marka Domaszewicza:

„Drogi Marku!
Jak mogłeś tak późno zawiadomić mnie o tych wszystkich strasznych rzeczach, które trapią Justyna! Doprawdy mam trochę żalu o to do Ciebie. Wczoraj po otrzymaniu Twego Listu byłam przerażona. Rzeczywiście Justyn od pewnego czasu zmienił się bardzo. Pytałam go nieraz, czy nie jest chory, a babcia kazała mu pić śmietankę. Strasznie zmizerniał, ma podkrążone oczy i bladą cerę. Zauważyłam również zmianę w jego usposobieniu, ale sądziłam, że to skutek fizycznego przemęczenia. Teraz dowiaduję się od Ciebie, że jest odwrotnie.
On musi naprawdę być nieszczęśliwy. Zaklinam Cię, Marku, napisz mi dokładnie co go spotkało. Nie mogę patrzeć na jego tragiczny wyraz oczu i na zaciśnięte usta.
Oczywiście zrobię, co będę mogła według Twojej „recep-