Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Żartujesz chyba?
— Bynajmniej. Widzisz, Monika jest zamożną panną. A ja obecnie znajduję się w położeniu bankruta.
— Więc właśnie świetnie się składa.
— Nie, Justynie. To byłoby niezbyt correct, a w każdym razie wyglądałoby dwuznacznie. Weź pod uwagę całą sytuację: moja siostra daje lekcje zamożnej pannie, ułatwia jej znajomość ze mną, z człowiekiem zrujnowanym przez wojnę, gwałtownie szukającym pieniędzy. Jakież wnioski wyciągną stąd ludzie? Nazwą mnie łowcą posagowym, Jankę wyrachowaną naganiaczką, a Monikę naiwną ofiarą polowania.
Justyn wzruszył ramionami:
— Ludzie mogą mówić co chcą. Ty, ona i ja i wszyscy najbliżsi będą i tak wiedzieli, że nie wchodziły tu w grę sprawy materialne, że działałeś z czystych i szlachetnych pobudek.
Domaszewicz potrząsnął głową:
— My, to za mało. Z opinią, zwłaszcza tam u mnie na prowincji, muszę się bardzo liczyć. Zresztą moja natura wręcz nie znosi ewentualności jakichkolwiek brudnych podejrzeń. To zatrułoby mi życie.
— Więc jest inne wyjście: — nie bierz jej posagu.
— I to rozważałem. Nie widzę wszakże możliwości małżeństwa i w tym wypadku. Zastanów się: ja muszę siedzieć w Zapolu, harować od świtu do nocy, mieszkać w szopie, kontentować się najprymitywniejszymi warunkami. Mówiąc krótko: żyć w biedzie, póki nie wyciągnę majątku do jakiego takiego poziomu. Czyż mogę żądać od niej, aby zamieniła swoje wygody na podobną egzystencję?
— Myślę, że zrobiłaby to z entuzjazmem.
— Możliwe, ale znasz mnie dość dobrze, by wiedzieć, że ja sam nie zniósłbym tego, że moja ambicja nie pozwoliłaby mi na to. Jak więc widzisz, położenie na razie jest bez wyjścia. A teraz rzecz druga: nie wiem, czy w ogóle podołam temu przedsięwzięciu, czy odbuduję Zapole i kiedy mi ono zacznie dawać zyski. To zależy od tysiącznych i nie dających się przewidzieć okoliczności. Cena zboża, kontyngent spirytusowy, robocizna, w ogóle koniunktura i nawet warunki meteorologiczne. Przystępuję do pracy wprawdzie z wiarą, z przekonaniem,