Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XIII.

— „Gallu!“ Fitz-Jakób rzekł, „nigdym nie zwlekał
„Dobyć oręża, gdy wróg na mnie czekał.
„Śmierć twą, co większa, ślubowałem Bogu.
„Lecz ta szlachetność i wiara we wrogu,
„Wdzięczność za życie i szczerą gościnność,
„Inną méj duszy wskazują powinność.
„Posłuchaj! nic-że oprócz krwi rozlewu
„Nie zgoi w tobie obrazy i gniewu?
„W bitwież się tylko złączą nasze dłonie?
„Nie maż sposobu?…“ — „Żadnego, Saxonie!
„I wiedz, by skrzepłe wzbudzić w tobie męztwo,
„Na tobie leży twych ziomków zwycięztwo;
„Bo tak w proroczém widzeniu natchnięty,
„Rzekł wieszczbiarz, z ojca nie-człeka poczęty:
„„Strona, co pierwsza krew wroga przeleje,
„„Zwycięztwa w boju mieć może nadzieję.“ —
— „Czy tak? — więc Niebo przyzywam na świadka,
„Że się już losów rozstrzygła zagadka,
„Tam — każ poszukać! — pod tą ciemną skałą,
„Krzepnie w krwi własnéj Murdochowe ciało. —
„Nie zmienić ludziom, co los postanowi.
„Poddaj się, wodzu! nie mnie, lecz losowi!
„Pójdź! pójdźmy razem do króla Sztuarta:
„Tam, jeśli niechęć nie zmięknie uparta,
„Gdy cię król przyjąć nie zechce uprzejmie,
„Nie wróci łaski, wyroku nie zdejmie:
„Wierz memu słowu, rękojmi, przysiędze,
„Że znów — bez ujmy ni w czci, ni w potędze,