Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/532

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
(do Filipa).

Co chcesz? Filipie! zważ, i przeciw komu
Stoisz z orężem w bratobójczéj dłoni? —
On, jak ty, książę francuzkiego domu,
On jest twój ziomek, i towarzysz broni!
Jam téż nie obca — córka jednéj ziemi.
Wszyscy, na których następujesz głowę,
Twoi są. — Powróć, stań pomiędzy niemi,
A poznasz wszystkich! — Serca ich gotowe
Kochać cię; ręce uściskać; kolana
Zgiąć się przed tobą; — bo nawet w potrzebie,
Święta nam w tobie krew naszego Pana,
Oręż nasz ostrza mieć nie śmie dla ciebie! —
O! pójdź! wróć do nas! — Czyż dla cię bez ceny
Są cześć i miłość — serc najdroższe dary? —

Filip.

Dość, dość, obłudna! Śpiew zdradnéj Syreny
Insze w głąb piekła niech wabi ofiary!
Mnie nie ułudzą szatańskie mamidła,
Przezorny rozum zatkał moje uszy;
I oczu twoich zalotnicze sidła,
Jak z gładkiéj zbroi, zemkną się z méj duszy!
Teraz my z sobą! — Dunois! do broni!
Mąż z mężem walczy żelazem, nie słowy.

Dunois.

Złą snać ma sprawę, kto się prawdy chroni.
Wysłuchaj piérwéj! — Jam zawsze gotowy.