Ta strona została skorygowana.
SCENA IV.
CIŻ I AGNIESZKA SOREL (ze szkatułą w ręku).
Król.
O! pójdź najmilsza! mój Stróżu Aniele!
Pójdź! niech twe słowa mą rozpacz ukoją!
Z tobą mi wszędzie pokój i wesele —
Nic nie stracone, pókiś ty jest moją!
Agnieszka (rzucając wkoło pytającém okiem).
Prawdaż to? mówcie! — prawdaż, co słyszałam?
Wojsko się burzy?
Du Chatel.
Niestety!
Agnieszka (do króla, z godnością i żalem).
Karolu!
Ja tobie serce, ja siebie oddałam,
A tyś mi nie powierzył twych potrzeb i bolu!
(do Du Chatela, podając mu szkatułę).
Masz! tu jest złoto, tu drogie kamienie —
Przedaj, stop wszystko — a zapłać żołnierzy!
Mam jeszcze zamki, mam bogate mienie,
Bierz, przedaj — śpiesz się, nim pora ubieży!
Król.
I cóż wy na to, przyjaciele moi?
Jestżem ubogi, gdy takiego serca