Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/124

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    Na światło tylko kochanki spoglądał,
    Gwiazdę miłości! — i innych nie żądał.
    Kochanki tylko śpiew słyszał z daleka:
    „Śpiesz się, mój luby! kochanka cię czeka!“ —
    Stara to powieść — lecz zawsze i wszędzie
    Miłość ją lubić i powtarzać będzie.

    II.

    Wiatr dmie od morza, i w paszczę ciaśniny
    Prze wał po wale, pieniący się, siny;
    I noc ponurą rzuciła zasłonę,
    Na pola niegdyś tyla krwi zbroczone,
    Gdzie stare grody Priama świeciły: —
    Dzisiaj pustynia, gruzy i mogiły!
    Jedna znikłéj potęgi i chwały oznaka —
    Prócz nieśmiertelnych marzeń ślepego żebraka!

    III.

    Oby mi jeszcze dano na te brzegi wrócić,
    Gdziem raz już proch ich święty deptał stopą młodą:
    Łamać się, jakem łamał, z Hellespontu wodą,
    I z tobą, wieszczu Grecki! cieszyć się i smucić!
    We wszystkiém widzieć ślady dzieł dawnych rycerzy,
    Wierzyć, że w każdym grobie proch półboga leży:
    Myśléć, że jako przed ich, przed memi oczyma,
    Też góry błękitnieją, toż morze się wzdyma:
    Żyć ich myślą, ich czuciem, ich wiekiem! — któż z ludzi,
    Raz tak marząc, dla wieszcza wiecznéj czci nie wzbudzi? —