Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podsłucha?“ „nikt — odpowiem ja — a zresztą obaczę.“ — „Obaczże mój chłopcze“ — rzecze mnich — „bo to sprawa gardłowa.“ Skoczyłem tedy, wyjrzałem za jedne i za drugie drzwi, niema nikogo. Zamknąłem szczelnie podwoje i mówię: „możesz, ojcze, gadać, nikt tego nie usłyszy.“ Tedy braciszek zbliżył się do pana Gizy i sięgnąwszy ręką do kieszeni, wydobył nożyk i począł pruć rękaw habitu i gadać: „mam tu do waćpana pismo królewskie.“ Pan Giza, który choć prezydent i mój krewniak, jest, jak wiadomo, tchórzem pod-