Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIII
W którym Maciek dostał się niespodziewanie wobjęcia kościotrupa.

Zrazu Kacper myślał, że tak Kazik, jak pan Rafałowicz są zabici, choć nie mógł zrozumieć od czego by mogli postradać życie. Sklepienie nad nimi było całe, a z tamtego, które się wskutek strzału zawaliło, najmniejszy nawet szczątek tu nie doleciał. Przekonał się jednak wkrótce, że obaj żyją. Kazik, jak mu tylko Maciek prysnął trochę wody na twarz, zaraz przyszedł do siebie, ale z panem Rafałowiczem była większa bieda. Wprawdzie otrzeźwiono go dość prędko, ale siedział na ziemi, oparty plecami o ścianę i czy to ze wzruszenia, przestrachu czy ze zmęczenia, tak osłabł, żo się podnieść nie mógł. Stary już był bardzo i stękał.
— Niech sobie odpocznę — mówił — juźcić wstać muszę, ale też i odpocząć muszę. Jest tam w mojej kobiałce trochę wina, jeżeli się flasza nie stłukła, dajcie mi... to mię pokrzepi.