Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
76

— O! Frances! — wykrzyknął młodzieniec z rozpaczą — cóż ja mam uczynić?!
— Uczynić! — powtórzyła, patrząc na niego błędnemi oczyma. — Czyżby major Dunwoodie wydał w ręce wrogów swego przyjaciela — brata swej przyszłej żony!
— Och! nie mów do mnie tak srogo, Fanny najdroższa! gotów jestem każdej chwili umrzeć za ciebie — za Henryka, ale nie mogę zapomnieć o mojej powinności, nie mogę splamić swego honoru. Ty pierwsza pogardziłabyś mną!
— Peytonie Dunwoodie! — rzekła Frances uroczyście, z twarzą śmiertelnie bladą — wszak mówiłeś mi — przysięgałeś, że mnie kochasz...
— I kocham — przerwał młodzieniec z zapałem, lecz ona, ruchem ręki nakazawszy mu milczenie, ciągnęła dalej drżącym głosem:
— Czy sądzisz, że mogłabym rzucić się w objęcia człowieka, którego ręce splamiłaby krew mego brata?
— Frances, rozdzierasz mi serce! — wykrzyknął major.
Pomilczał chwilę, sam ze sobą walcząc, poczem zmuszając się do uśmiechu, rzekł:
— Zresztą, kto wie, czy nie dręczymy się próżnemi obawami. Może po zbadaniu sprawy Henryk okaże się poprostu jeńcem wojennym, a wtedy mogę wypuścić go na słowo.
Niema nic bardziej łudzącego niż nadzieja, a karmienie się jej obietnicami jest szczęśliwym przywilejem młodości. Gdy sami zasługujemy na zaufanie, wówczas najmniej podejrzywamy drugich i wierzymy chętnie, że jest tak, jak nam się zdaje, że być powinno.
To też nieokreślone przypuszczenia majora udzieliły się błyskawicznie zrozpaczonej siostrze i z powracającym na lica rumieńcem wykrzyknęła:
— O! co do tego nie może być żadnych wątpliwości! Wiedziałam... wiedziałam, Dunwoodie, że nie opuścisz nas w potrzebie.