Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/441

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
427

przyjemnie, poczem rzucił drugi koniec daleko od siebie, aby go nikt nie mógł dosięgnąć.
— Ejże! dosyć tych żartów — rzekł skinner tonem perswazji, unosząc się na palcach w daremnej nadziei wysunięcia głowy z pętli. Ale przezorność i doświadczenie dowódcy „zbiegów“ zapobiegło temu.
— Co zrobiłeś z koniem, któregoś mi ukradł, łotrze? — rzekł ten ostatni, wypuszczając nowe kłęby dymu w oczekiwaniu na odpowiedź.
— Padł w pościgu — odrzekł skinner prędko — ale powiem panu, gdzie możesz znaleźć drugiego, który wart trzech tamtych.
— Kłamco! Sam go znajdę, gdy mi będzie potrzebny. A ty lepiej wezwij swego Boga na pomoc, bo chwile twoje są krótkie. — To rzekłszy, kopnął gwałtownie ciężkim swym butem baryłkę, że słabe klepki rozsypały się na wszystkie strony, a skinner zakręcił się w powietrzu. Ponieważ miał ręce wolne, podniósł je w górę i uchwycił się niemi belki.
— No, kapitanie — rzekł prosząco, lekko już ochrypłym głosem, a kolana poczęły mu się trząść ze strachu — skończ te żarty, wszystko dobre w miarę, ręce mi już mdleją, nie utrzymam się dłużej.
— Słuchaj, panie kramarzu — rzekł dowódca cow-boyów, tonem niecierpiącym oporu — nie potrzebuję twego towarzystwa. Ruszaj więc w swoją drogę, a poważ się dotknąć tego psa, będziesz wisiał na jego miejscu, choćby dwudziestu sir Henryków potrzebowało usług twoich.
To powiedziawszy wyszedł z sierżantem ze stodoły, podczas gdy kramarz ulotnił się szybko przeciwległemi wrotami.
Ale zaledwie zniknął w pobliskich zaroślach, gdy ogarnęła go nieprzeparta chęć zobaczenia, jak się to wszystko skończy.
Zostawszy sam, skinner jął rozglądać się trwożliwie dokoła, dy dojrzeć, gdzie się jego dręczyciele ukryli. Po raz pierwszy przeleciała mu przez głowę