Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XXVII.
„Czy niema jeszcze odwołania wyroku dla Klaudia? Więc musi umrzeć jutro?“
Szekspir. Miarka za miarkę.

Po wysłuchaniu wyroku więzień spędził kilka godzin na łonie rodziny. Pan Wharton płakał jak dziecko nad nieszczęsnym losem syna, a Fanny, odzyskawszy przytomność, wpadła w tak straszną rozpacz, że w porównaniu z nią śmierć sama mogła się wydawać znośną. Jedna panna Peyton zachowała jeszcze odrobinę przytomności, by myśleć o tem, co należało czynić w danych okolicznościach. Względny spokój zacnej ciotki nie wypływał bynajmniej z braku przejęcia się losem siostrzeńca, lecz gruntował się na pewnem instynktownem zaufaniu w szlachetność charakteru Washingtona. Pochodził on z tej samej co ona kolonji, a chociaż tak się złożyło, że się nigdy nie spotkali, panna Peyton nasłuchała się dosyć o jego domowych cnotach i wiedziała, że surowa nieugiętość, cechująca jego publiczne czyny, nie licowała bynajmniej z przypisywaną mu w prywatnem życiu dobrotliwością. Słynął w Wirginji jako sprawiedliwy i wyrozumiały pan dla swoich domowników, i panna Peyton z pewną dumą myślała o tem, że ten właśnie jej rodak stał na czele wojsk i w znacznej mierze kierował losami Ameryki. Wiedziała też, że Henryk nie był winien zbrodni, za jaką miał śmierć ponieść, i poprostu pojąć nie mogła, aby prawo karało za niepopełnione winy. Ale i tej iskierce nadziei, tlejącej w jej sercu, sądzone było zga-