Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
335

— Uczucia pańskie są szlachetne — rzekł — i wypada mi żałować, że tak młody oficer dał się tak unieść błędnem zrozumieniem lojalności, by się aż uciekać do oszukaństwa.
— Oszukaństwa! — powtórzył Wharton — uważałem za rzecz rozsądną zabezpieczyć się przeciwko pojmaniu przez nieprzyjaciół.
— Żołnierz, kapitanie Whartonie, nie powinien nigdy inaczej iść na spotkanie nieprzyjaciela jak jawnie i z bronią w ręku. Służyłem dwom królom Anglji, jak teraz służę memu krajowi, ale nigdy nie zbliżałem się do wroga inaczej, jak przy świetle dziennem i w dobrej wierze żołnierskiej.
— Służy panu prawo wyjaśnienia celów, dla których wszedłeś w obręb zajętych przez nasze wojska placówek w przebraniu — rzekł drugi sędzia, a kąciki ust jego zadrżały lekko.
— Jestem synem tego starca, który tu siedzi przed wami, panowie sędziowie — rzekł Henryk — i dla odwiedzenia go naraziłem się na niebezpieczeństwo. Zresztą wojska wasze rzadko kiedy zajmują tę miejscowość, a sama jej nazwa daje prawo obu stronom swobodnego w niej przebywania.
— Prawo nie uznaje nazwy neutralnego gruntu; jest to nazwa dowolna, z położenia danej miejscowości wypływająca. Ale gdziekolwiek znajduje się armja, przenosi wraz z sobą swoje prawa, a pierwszem z nich jest czuwanie nad własnem bezpieczeństwem.
— Nie jestem kazuistą, panie przewodniczący — odparł młodzieniec — ale czuję, że mój ojciec ma prawo do mego przywiązania, i naraziłbym się na większe jeszcze niebezpieczeństwo, aby mu go dowieść.
— Bardzo chwalebne uczucie — zawołał weteran — panowie, sprawa zaczyna się wyjaśniać. Wyznaję, że z początku przedstawiała się bardzo niekorzystnie, ale nikt nie ma prawa potępiać tego młodzieńca za chęć odwiedzenia rodziny.