Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
315

znieść myśli, że ta, którą kocha, nie potrafiła wznieść się do uczuć wyższych ponad jej naturę i wychowanie.
— Przestań — szepnęła Fanny — nie mów już nic więcej, zaklinam cię, zadajesz ból nam obojgu.
— Muszę mówić, gdyż to się Dunwoodie’mu słusznie należy, i dla tej samej przyczyny musisz mnie wysłuchać, mój bracie. Nigdy, ani jednem słowem ani jednym czynem Dunwoodie nie dał mi do poznania, że widzi we mnie więcej niż przyjaciółkę; przeciwnie, w ostatnich czasach, zdawało mi się — ze wstydem wyznać to muszę — że unikał mojej obecności.
— Niechby śmiał! — wykrzyknął Singleton dziko.
— Cicho, mój bracie, i słuchaj — mówiła dalej Izabela, dźwignąwszy się z ostatecznym wysiłkiem — oto jest niewinna i usprawiedliwiająca go przyczyna. Obie nie mamy matek, ale tu ciotka, ta uważająca, taktowna, łagodna ciotka, tobie Fanny, zapewniła zwycięstwo. O! jak wiele traci ta, która traci przewodniczkę swej niedoświadczonej młodości. Ja okazywałam jawnie uczucia, które ciebie nauczono ukrywać. Czyż po tem mogę jeszcze pragnąć żyć?
— Izabelo, moja biedna Izabelo, umysł ci się obłąkał.
— Jeszcze słowo tylko, bo czuję, że krew, która zawsze zbyt szybko krążyła w mych żyłach, uchodzi mnie. Kobieta, aby była cenioną, musi być poszukiwaną; jej życie jest pasmem tajonych uczuć; szczęśliwe te, które z dzieciństwa nauczyły się czynić to bez obłudy, bo tylko takie mogą być szczęśliwe z takimi mężczyznami jak... jak Dunwoodie.
Głos jej się załamał, opadła na poduszki w milczeniu. Na krzyk Singletona zbiegli się wszyscy u jej wezgłowia, ale już śmierć wzięła ją w posiadanie; ostatkiem sił przycisnęła rękę brata do piersi, poczem palce jej rozwiodły się, lekki dreszcz wstrząsnął jej postacią, i skonała.