Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
285

kać z ucieczką, bo nawet Archibald Sitgreaves wystąpiłby do walki, by mnie pomścić, ani też straże w górach nie przepuściłyby cię tak łatwo.
— Jesteś pan gotów? — zapytał Wellmere, zgrzytając zębami.
— Poświeć nam, Tomie. Tak, a teraz — ognia! Wellmere wystrzelił, i kula zerwała „buljon“ z epoletów kawalerzysty.
— A teraz kolej na mnie — rzekł Lawton zwolna, zniżając pistolet.
— I na mnie! — krzyknął jakiś głos, i wytrącona z ręki kapitana broń upadła na ziemię. — Do wszystkich djabłów, to ten wściekły Wirgińczyk. Bierzcie go chłopcy, nie spodziewaliśmy się takiej gratki.
Pomimo że rozbrojony i zdumiony, Lawton nie stracił przytomności umysłu. Zrozumiał, że wpadł w ręce tych, od których nie może spodziewać się miłosierdzia, i gdy czterech skinnerów rzuciło się na niego, zebrał wszystkie swe olbrzymie siły, postanawiając bronić się do upadłego. Trzech z bandy schwyciło go za kark i ręce, by go obezwładnić i skrępować powrozami. Pierwszego odrzucił z taką gwałtownością, że tamten zatoczył się na ścianę stajni i padł ogłuszony, Ale tymczasem czwarty poderwał mu nogi, i kawalerzysta, niezdolny stawić oporu, zwalił się na ziemię, pociągając za sobą wszystkich napastników. Walka była krótka, lecz straszna. Skinnerzy klęli okropnie, wrzeszcząc na towarzyszy, by im śpieszyli z pomocą, lecz ci stali zgrozą zdjęci, przypatrując się bezczynnie tym nadzwyczajnym zapasom. Wreszcie dało się słyszeć rzężenie któregoś z walczących, i wślad za tem jeden dźwignął się z ziemi, strząsając z siebie dwóch pozostałych. Zarówno Wellmere jak służący Lawtona uciekli, pierwszy do stajni, a drugi by wszcząć alarm, pozostawiając wszystko w ciemności. Ten, który powstał z ziemi, wskoczył błyskawicznie na siodło, skry posypały się z pod kopyt rumaka, i w świetle ich ukazał się kapitan, pędzący jak wicher w stronę gościńca.