Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
235

— Ha! łotry, znam ja was i kazałem powyjmować wam ładunki.
— Trzeba było kazać wyjąć i ten z ładownicy! — zawołał herszt i z temi słowy wystrzelił.
Kula drasnęła ucho Lawtona, który zaśmiał się, wstrząsnął głową i rzekł:
— Hultaj spudłował, jak gdyby strzelał o milę.
Jeden z dragonów dostrzegł przygotowania herszta — który został sam, podczas gdy banda po nieudanym zamachu zemsty szybko czmychnęła na skały — i spiął konia ostrogami, w chwili gdy tamten strzelił. Odległość była niewielka, i skinner w obawie, że dragon go dopędzi, porzucił worek i muszkiet i wziął nogi za pas. Żołnierz wrócił z łupem i ofiarował go kapitanowi, ale Lawton nie przyjął, mówiąc dragonowi, by zatrzymał wszystko u siebie, dopóki skinner nie zgłosi się po swoją własność. Z trudnością jednak byłoby przyszło jakiemukolwiek z istniejących podówczas w nowych Stanach trybunałów zarządzić zwrot pieniędzy, tegoż samego bowiem wieczora sierżant Hollister rozdzielił je w równych częściach pomiędzy żołnierzy. Odprawiwszy patrol, kapitan zwolna wracał do kwatery z zamiarem udania się na spoczynek. Jakaś postać, przemykająca się szybko pomiędzy owocowemi drzewami w kierunku lasu, zwróciła jego uwagę; baczny dragon zbliżył się do niej natychmiast i ku wielkiemu zdziwieniu ujrzał praczkę, o tej porze i w tem miejscu.
— Cóż to, Betty, chodzisz przez sen — zawołał kawalerzysta — a nie lękasz się spotkać z widmem starej Jenny w tem miejscu jej ulubionego pastwiska?
— E! kapitanie Jacku — odpowiedziała markietanka, z właściwym jej akcentem i kiwając się tak na wszystkie strony, że kapitan nie mógł dostrzec jej twarzy — co mi tam Jenny; ja tu przyszłam po ziółka dla rannych, co wtedy tylko dobre, kiedy się je zbiera po księżycu. Rosną tam pod skałami, i muszę śpieszyć się, bo stracą uroki.