Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
96

minął most i osadził rumaka przed swym dawnym znajomym pułkownikiem Wellmere’m.
— Kapitan Wharton! — wykrzyknął zdumiony dowódca wojsk angielskich — po cywilnemu i na koniu zbuntowanych dragonów! Czy spadasz pan z nieba w takim stroju i w taki sposób?
— Dzięki Bogu, jestem ocalony! — zawołał zdyszanym głosem młodzieniec. — Udało mi się szczęśliwie wyrwać z rąk wroga, ale przed pięciu minutami byłem jeńcem, i groziła mi szubienica.
— Szubienica! kapitanie Wharton? Chyba ci zdrajcy nie ośmieliliby się popełnić nowego morderstwa! Czy im nie dosyć, że powiesili André’go! Za cóż grozili ci podobnym losem?
— Pod pozorem podobnegoż przestępstwa — odparł kapitan i pokrótce opowiedział najbliższym słuchaczom, w jaki sposób dostał się do niewoli, na czem gruntował swoje obawy i dzięki czemu potrafił uciec. Podczas jego opowiadania uciekający Niemcy skupili się na tyłach piechoty, a pułkownik Wellmere zawołał:
— Z całej duszy winszuję ci, mój dzielny przyjacielu; ci zdrajcy nie znają litości, jesteś podwójnie szczęśliwy, że cało wyszedłeś z ich rąk. Gotuj mi się z pomocą, a wnet pomszczę cię sowicie.
— Co się tyczy osobistych zniewag, to nie grożą one nikomu od tych, którymi dowodzi major Dunwoodie — odpowiedział Wharton z lekkim błyskiem w oczach — jest to człowiek niezdolny do czegoś podobnego; nie sądzę również, aby było rzeczą rozsądną przebyć teraz most i znaleźć się w otwartem polu naprzeciwko tej wirgińskiej jazdy, rozgrzanej świeżem powodzeniem.
— O! jest się czego chlubić z ucieczki tej zbieraniny i tych niemrawych Niemców — rzekł tamten z pogardliwym uśmiechem. — Mówisz o tem, kapitanie, takim tonem, jak gdyby twój wychwalany pan Dunwoodie — bo nie jest on żadnym majorem — pobił gwardję królewską.