Przejdź do zawartości

Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
31
ROZDZIAŁ I.

upadł iak upadaią, ci, na których przeciwni się zmówią.”
— Cezar! po drugi raz ci iuż mówię jedź, i przywoź książkę, na którą Pan twóy czeka.
— Wyborny text! rzekł iedce dragon.
— Śmiało! zawołał drugi mów daléy.
— Ta armatna kula, dodał trzeci wskazuiąc na Henryka może z nami pozostać; kazanie równie iemu, iak nam potrzebne.
— No cóż tam robicie? zawołał Masson, który w tym momencie wrócił z musztry nowo zaciężnych żołnierzy; nazad do służby, niechay mi żaden krokiem ruszyć się nie waży.
Ledwie Porucznik skończył, wszystkie dragony zniknęli, i w momencie nikogo nie uyrzał na podwórzu tylko Kapłana! i starego Negra. Zbliżywszy się do pierwszego: I cóż tedy rzekł do niego, włożyłeś iuż uździenicę na szyię temu biedakowi, który nas iutro pożegnać musi? mo-