Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
182
SZPIEG

spotkać się z nim Syngletonie! może on nam iakich nowych wiadomości udzieli.
Nic długo zbliżyli się ku niemu, i w mieyscu żołnierza uyrzeli starca, który iak się zdawało, chociaż sobie mógł liczyć około lat sześćdziesięciu, wyglądał iednak dość czerstwo, zdrów, i gdyby nie siwe włosy, można go było wziąść za człowieka średniego wieku. Na plecach dźwigał pakę, do któréy trzeba było młodzieńczéy siły, aby ią unieść można, a wesołość w twarzy, wypogodzone czoło, i żywość w spoyrzeniu świadczyła, iż młodość swoię szczęśliwie przepędzić musiał. Szczupłość iego ciała, niezdawała się bydź skutkiem zniszczonego zdrowia, które często niedoświadczenie na ołtarz Bachusa lub innego Bożyszcza swawoli niesie, i ieżeli przygarbiał się trochę, bardziéy to z przyzwyczaienia, iak z potrzeby pochodziło. Odzienie na nim grube, lecz czyste i w niektó-