Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
163
ROZDZIAŁ VI.

ci bydź użytecznym: nie lubię bowiem patrzeć na człowieka, którego iak psa wieszaią.
— Kiedy zechcesz, możesz uwolnić mnie od téy haniebnéy śmierci, zawołał Birch podnosząc się z żywością, i porywaiąc za rękę Sierżanta. Oh! czegóż bym ci niedał w nadgrodę twéy usługi.
— Jak to? zapytał zdziwiony Hollister.
— Jakto? powtórzył Kramarz, oto masz, bierz, ale to ieszcze niczém nie iest ztém co ci dać mogę, bylebyś tylko chciał sprzyiać ucieczce moiéy.
W tych słowach pokazał mu gwinee, które spekulant za sprzedaż domu wypłacił; a których Skinner zaięty przyrzeczoną za dostawienie iego nagrodą, odebrać od niego zapomniał.
— Gdybyś był nawet tym, którego wyobrażenie widzisz na téy sztuce złota, odpowiedział stary dragon, nie zniewoliłbyś mnie, abym stare moie lata, podobną po-