Przejdź do zawartości

Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
44
SZPIEG

łem powiedziéć Amerykanów; cóżby zatém był za powód posądzenia cię o szpiegostwo?
— Taki właśnie, że pozory mogłyby bydź przeciwko mnie, bo Republikanie maią rozstawione swe czaty na całéy Białéy równinie, a że ie przeszedłem przebrany, któż wié czyby mnie nie posądzili, żem pod pokrywką nawiedzenia oycowskiego domu inne potaiemne ukrywał zamiary. Przypomniy sobie zresztą móy oycze, iak niedawno obeszli się ztobą, za to tylko żeś mi trochę fruktów przysłał.
— Zgoda; lecz to winienem moim sąsiadom, którzy mi się przysłużyć chcieli, rozumieiąc, iż iak mi dobra zabiorą, oni ie tanio nabędą. Zresztą nie trzymali nas iak kilka dni, gdyż Peyton Dunwoodi który iuż został Majorem, wyrobił nam uwolnienie.
— Nam, iak to czyż i moie siostry równie były uwięzione? niceś mi o tem nie pisała Franciszko?