Przejdź do zawartości

Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
176
SZPIEG

nie przez ciało, kości wcale nie naruszyła. Jakżeś szczęśliwy żeś się dostał w ręce starego praktyka, inaczéy pewnie byłbyś rękę utracił.
— Doprawdy! zawołał Henryk, nie sądziłem aby moia rana tak ciężką bydź miała, iżby aż......
— Oh! rana nic nie znaczy: ale ukontentowanie odcięcia ręki mogłoby bardzo zachęcić iakiego doświadczaiącego młodzika. —
— Co za piekielne ukontentowanie, ludziom członki obcinać.
— Móy Panie! amputacya sztuczna iest naypieknieyszém dziełem chirurgii, i w takim przypadku w iakim iestwś, uczący się dla wiadomości swoiéy, pcwnieby ręki twéy nie oszczędził.
Inni ranni przybywaiący w tym momencie, zniewolili doktora do zaięcia się swą pracą, i skoro opatrzył Henryka, trzech przewodników odprowadzili go do iego oy-