Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
12
SZPIEG

— Rozumiem rzekł Harper, iż w naylepszym gatunku dostać można po sklepach w New-York —
— Bez wątpienia, odpowiedział Pan Warthon, ale któżby w tych czasach, w iakich iesteśmy chciał się narażać dla takiéy bagateli, którąby życiem opłacić można.
Puszka, w któréy Warthon trzymał swóy tytuń, stała przed nim otwarta — Harper dobył ieden listek, spróbował po zapachu, i nie czyniąc dalszych u wag, że był pierwszego gatunku, westchnął i zamilkł, iak gdyby w tém nowe do smutku znalazł powody.
To doświadczenie zmieszało zrazu Warthona, lecz ośmielony swoiego gościa milczeniem, tym naylepszym cierpienia tłómaczem, rzekł do niego po chwili: o Boże! czegóżbym nie oddał, żeby iak nayprędzéy ukończyła się ta nieszczęsna woyna, i żebyśmy na naszéy ziemi nikogo więcéy nie znali, nad naszych przyiaciół, i braci.