Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strjaki, słowiańskim narodem rządzili, że nawet szubienic, gałubczyk, nie mieli!... Ale ja wnet wezmę się do dzieła: szubienice niedługo już będą gotowe; do ochrany ja teraz syszczyków zbieram... Ty, gałubczyk, z jakich stron?
— Z Chicago, z Ameryki.
— Z Ameryki?... Brat ty mileńkij!... Tak ty znasz tam zapewne tych redaktorów polskich gaziet, co to tak wiernie caru-batkie służą?
— Znam.
— Tak ty im powiedz, gałubczyk, że w lwowskiej ochranie posad dla nich dobrych dużo jest!... Ja już słyszał o ichnich zdolnościach do denuncjacji i donosów i poniał, co szpiony to pierwszego kłasa są!... Skażi im, gałubczyk, że i bez egzaminów ja ich wezmę, tylko niech siej czas przyjeżdżają, bo tu jest tysiące miateżników, których — dla dobra matuszki Rasiei, dla kultury i chcąc, żeby była polska awtonomja — trzeba zaraz wywieszać!... Pamiętaj, gałubczyk, przyślij mnie te sobaczki... Do swidania!
Odszedł Bobrinskij ze swoją świtą, ja zaś pomyślałem, że przecież nareszcie nasi amerykańscy pachołkowie carscy zostaną odpowiednio nagrodzeni.
Powiedzcież im tam, niech czymprędzej do Lwowa się zbierają, jeżeli chcą się przyczynić do zwycięstwa ukochanego przez nich caratu i dostać dobre ochraniarskie posady. Bywajcie,

Szczypawka.