Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bójcie sie boga, panie Tabaka! A toć wy macie wielgi talent!
— Siur! — pedom mu na to. — Ja bo juz tam, dzienki panu Jezusoju i przecysty panience, jezdem do wsyćkigo: i do tańca i do rózańca. Potrafie i to i sio, boć przecie cłek nie darmo łeb na karku nosi.
Podzienkował tyz mi rydachtor pienknie i pedzioł, ze kiejby ino mioł wiency takich współpracowników, to ojcyzna prendkoby wyswobodzona była z niewoli.
— Smart chłop! — pedo Orpisieski i wyciongnon z biurka butelecke “Manru”, które duskiem wypiliśwa na pomyślność ojcyzny.
Chceta pewno wiedzić, rodaki, wierne krześcijany, jaki był ten mój jartykuł? Ho! ho! fajna to rzec! Ino posłuchajta:


“JARTYKUŁ WULA OBOWIONZKU
WIERNYCH KRZEŚCIJANÓW.

“Wiadomo wom, rodaki, wierne krześcijany i cytelniki tygo najlepsygo we wsyćkich kuntrach, deilinusa, ze Polska, nasa ojcyzna — jesce nie zginena.
Pewnikiem powi z was którny, psieścirwo, ze “ja ta wej o tem i sam wiem i nie potrzebuje mnie tam jakiś Tabaka pisać o tem w papirach” Noser! Ze wita wy wsyćkie, bracia rodaki, wierne krześcijany o tem, ze Polska nie zginena — to dac orajt, ale uwazata trza o tem i w papirach cien-

36