Strona:Szandor Petöfi - Wojak Janosz.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




VI.

Już się pewno dobrze ku północy miało,
Gdy w gęstwinie lasu coś zamigotało.
Spostrzegłszy blask Janczi szedł w tę stronę daléj,
Poznał, że to światło w okienku się pali.

Myślał sobie, dążąc za niém w ciemnym borze:
„To światełko czardę wskazywać mi może.
Tak, to czarda pewno. Przy bożéj pomocy,
Dojdę tam i znajdę przytułek wśród nocy.”

Janczi się omylił, nie czarda to żadna,
Lecz dwunastu zbójców jaskinia szkaradna.
Zgromadzeni właśnie dookoła stołu,
W niej siedzieli wszyscy z swym wodzem pospołu.