Strona:Stefan Napierski - Elegje.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PLEJADY

Tam lśni spokój. Na brzegach szczerbionych zieleni
Opar słońca dymiący czarno się rumieni,
Przetapia się w horyzont, jak melodja w ciszę.
Pod miesiącem tęczowy obłok się kołysze,
Pędzlem obrysowany na smudze atłasu
Blaszanej — nad kopułą kobaltową lasu.
— Przebiegle w blasku widnym źrenice przymrużę.
By oglądać w Plejadach rozpłynioną różę,
Kroplę martwą, drgającą na kolumny szczycie.
— Usnąć — znów barwy srebra leją się w zenicie.