Strona:Stefan Napierski - Elegje.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VIII

Jest księżyc nad nurtami, a woda jest śliska.
I do snu nas kołysze jej czarna kołyska,
A widnokrąg z welinu, jak żagiel rozpięty.
Nawiewa skrzydła mewie i zapachy mięty.
Jest jakaś inna prawda, lecz któż w nią uwierzy.
Która od liści czarnych wybawia tortury,
Falą płynie nad ziemią, na błahą twarz śnieży.
Nieruchomy przystajesz i patrzysz jak chmury.
I są astry: i niema nadziei.

IX

Widnokrąg lazurowy albo ołowiany.
Obłoki stoją tak nisko, jak groźba.
Gdzie stąpają w mroku przez molo
Marynarze prości i bezczelni,
Marynarze o twarzach zuchwałych.
A kobiety zaglądają im w oczy.
Droga mleczna wisi nad niemi.

X

Bezsilnie wydany uwielbieniu.
Rozwłóczony w zieleni,
Włóczący się po świecie, przerażony sobą.
O czem roisz? O różach z popiołu,
O melodji niedotykalnej jak krew!
Nie uwierzysz! nad prawdziwym ruczajem
Żegnałem się z późną młodością:
Nisko księżyc między drzewami
Stał i patrzał wybladły.
Gorycz wargi zalewa: zalutowano usta.