Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Rada dziesięciu i lud plemienia Itonganów Jasnych wybiera cię swym królem. Odtąd będziesz się zwał Czandaurą, czyli Darem duchów.
Tu arcykapłan odwrócił się twarzą ku ludowi i zawołał wielkim głosem:
— Król Czandaura niech żyje!
— Niech żyje! — odgrzmiały tłumy.
— Niech żyje! — powtórzyły echa borów.
Gniewosz wzniósł włócznię ponad głową i gdy się uciszyło, odpowiedział jednem słowem:
— Przyjmuję.
Otoczyła go Rada dziesięciu wśród oznak czci i hołdu. Król każdemu uścisnął rękę i z każdym zamienił parę słów. Dłużej zatrzymał dłoń Atahualpy.
— Będziesz moim naczelnym wodzem — rzekł w języku Itonganów. — Wszak nie odmówisz mi i nadal swej pomocy?
Peterson przymknął filuternie jedno oko.
— Do stu tajfunów! — mruknął po angielsku. — Grasz swą rolę niczem Garrick. Gotowem zapomnieć wobec ciebie języka w gębie. Masz minę urodzonego króla. Niech cię djabli, John!
A głośno, w języku Itonganów: