Strona:Stefan Grabiński - Niesamowita opowieść.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej postać pełną i dojrzałą, spływając w harmonijnych falach do stóp w antycznych ciżmach. Juno stolata!
Pochyliłem czoło przed jej majestatem. A ona, cofnąwszy się w głąb, przepuściła mię gestem ręki do wnętrza komnaty. Była to wspaniała, z wyrafinowaną stylizacją a l’antique urządzona sypialnia.
Milcząc, usiadła w głębokiej niszy na łożu rzeźbionem w giallo antico.
Ukląkłem na kobiercu u jej nóg i położyłem głowę na jej kolanach. Objęła ją ruchem ciepłym, macierzyńskim i zanurzywszy mi palce we włosy, zaczęła przegarniać je pieszczotliwie. Patrzyliśmy sobie w oczy bez przerwy, nie mogąc nasycić się wzajemnym widokiem. Milczeliśmy. Dotąd nie padło między nami ani jedno słowo. Jakgdybyśmy się bali nieopatrznym dźwiękiem spłoszyć anioła czaru, co spętał i związał nam dusze...
Wtem pochyliła się nade mną i pocałowała w usta. Krew uderzyła mi do głowy tysiącem młotów, świat zakotłował pijanym wirem — straciłem panowanie nad sobą. Porwałem ją gwałtownie na ręce i nie czując oporu, rzuciłem w łoże w miłosnem zapamiętaniu. Ruchem szybkim, nieuchwytnym odpięła z ramienia bursztynową fibulę, odsłaniając przede mną bezcenną pychę swego ciała. I tak posiadłem ją w bólu i tęsknocie bez miary, w upojeniu zmysłów i zachwycie serca, w szale duszy i we krwi pożarze...