Strona:Stefan Grabiński - Niesamowita opowieść.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nej werwy rybitwa ciemnowłosa cyganka — to małżeństwo.
Mimoto wśród najhuczniejszej wesołości, gdy rozbawiony tłum wyrywał nas sobie formalnie z objęć, miałem dziwnie przykre spotkanie. W pewnej chwili przystąpiło do mnie jakieś wysokie, chude domino i pół żartem rzuciło mi, przechodząc, uwagę:
— Wesoły rybaku, miotasz się jak opętaniec i wywijasz siecią tak skwapliwie, jak gdybyś chciał nas wszystkich w nią złowić. Lecz niewód twój pusty, zdobycz wymyka ci się z rąk a śmiech, który tak chciwie zdobywasz, dźwięczy nieszczerze. Czuć cię wodą. Zbyt przesiąkłeś chłodem topieli i teraz przemocą chcesz się tu rozgrzać. Robisz wrażenie cienia, który zapragnął zostać przedmiotem.
Rzuciłem się ku impertynentowi, aby dać mu pożądną odprawę, lecz ten wmieszał się natychmiast w tłum bezpowrotnie.
Doznałem nader przykrego wrażenia. Ciemne słowa nieznajomego dotknęły mię głęboko, kojarząc się bezwiednie z nastrojem dni ostatnich. Dopiero dzielna pomoc Marty zatarła następstwa niemiłego epizodu i noc upłynęła nam już do końca pogodnie.