Od miesiąca żyjemy jak para rozkochanych półbogów, niebardzo zważając na otoczenie i niewiele sobie robiąc z ludzkiej opinji. Dnie poświęcamy wycieczkom. Codzennie przeprawiwszy się na Lido, kąpiemy się w morzu a potem zwiedzamy osobliwości laguny. Obejrzeliśmy już fabryki szkła na Murano i sławną szkołę koronczarską na wyspie Burano, rozmawialiśmy z rybakami w cieniu uroczych winnic Torcello i spędziliśmy parę pięknych godzin w cyprysowych gajach wyspy S. Francesco del Deserto. Takie są nasze dnie. Lecz nie oddałbym za nie wszystkie ani jednej z naszych nocy. Bo noce nasze są podobne do czarownych baśni Wschodu, w których marzenie haftuje tęczowe miraże na kanwie wciąż zapominanej rzeczywistości. W egzotycznych parkach miłości naszej opalizują światła alabastrowych lamp, zatopione w senną posrebrz księżyca kołyszą się na gałęziach rzadkie, złotopióre ptaki i suną po cichych wodach zakochane łabędzie.
Błogosławioną niech będzie noc na wyspie Chioggji, jedyna noc, którą wolno nam było spędzić aż do rana pod jednym dachem w charakterze małżonków.
Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c0/Stefan_Grabi%C5%84ski_-_Nami%C4%99tno%C5%9B%C4%87.djvu/page61-1024px-Stefan_Grabi%C5%84ski_-_Nami%C4%99tno%C5%9B%C4%87.djvu.jpg)