Strona:Stefan Grabiński - Klasztor i morze.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
AVE MARIS STELLA!


Witaj nam Gwiazdo morza, Panno Przeczysta, witaj! Ponad roztoczą wód, nad bujowiskiem fal rozpostrzyj łaskę Twych dłoni i łagodź, uśmierzaj, koj! Ulituj się nad trudem wieczystym przewałów i daj im spocząć na chwilę w godzinę wieczornej zadumy — gdy ląd zmożony znojem dnia na spoczyn się kładzie zmierzchowy, gdy po pażycach, po okolach[1] rozwieszą się białe giezła mgieł i kończą swe loty rybitwy...
Niech ścichnie na chwilę huk przyboju i złagodnieją szumy morskiej przelewy, gdy wracający z łowiszcza rybacy przybijają do strądu na ciężkich od storni kutrach. Przyjmij ich łaskawie, Matko Przedziwna, przywitaj i przytul do łona — bo utrudzeni wielce po pracy i pieszczot matczynych stęsknieni.

I o tych pamiętaj, co powierzywszy swą dolę odmętom morza, tułają się o tej godzinie po bezkresnem pustkowiu wód. Ześlij im wiatr

  1. Pażyce, okola = łąki.