W* 25 listopada 1950 r.
Tajemniczych wypadków, które rozegrały się na linii kolejowej za Drohiczynem 15 b. m. nie zdołano wyjaśnić do chwili obecnej. Owszem coraz głębsze cienie padają na zdarzenie i mącą oryentacyę.
Dzień dzisiejszy przyniósł szereg zdumiewających wiadomości, które pozostając w związku z katastrofą, zaciemniają jeszcze bardziej sprawę i budzą poważne, daleko sięgające refleksye. Oto, co nam podają telegramy z autentycznych źródeł:
— Dziś 25 b. m. nad ranem na miejscu katastrofy zaszłej przed 10. dniami wyłoniły się wagony pociągu osobowego Nr. 20., których brak stwierdzono w dniu wypadku. Znamiennym jest szczegół, że wozy ukazały się na przestrzeni nie jako jednolity pociąg lecz porozrywane w grupach po 1., 2. lub 3, odpowiadających lukom zauważonym naocznie 15 b. m. Przed pierwszym wozem, w odstępie jaszczyka pojawiła sie w pełnym składzie maszyna.
Przerażeni nagłym pojawem kolejarze zrazu nie śmieli zbliżyć się do wagonów, uważając je za widma lub twór zwidzenia. W końcu