Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/174

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    O ile sobie przypominam, jest to jakaś zapadła mieścina.
    — Istotnie — przyznał inżynier — jest nią Drohiczyn, przystanek śródpolny — świat zabity deskami. Podobno jest tylko stacya, poczta i posterunek żandarmeryi. Hm... ciekawe! Co oni tam będą robili po nocy?
    Spojrzał na zegarek:
    — Dopiero druga nad ranem.
    — Hm, hm... — pokręcił głową profesor. — Przypomniały mi się ciekawe wnioski, które wyciągnął pewien psycholog po przestudyowaniu statystyki strat w katastrofach kolejowych.
    — Proszę — do jakich też doszedł wyników?
    — Stwierdził, że stosunkowo straty są znacznie mniejsze, niżby można przypuszczać. Statystyka wykazuje, że pociągi, które uległy katastrofie, były zawsze słabiej obsadzone niż inne. Widocznie ludzie wysiadali w porę lub też wogóle rezygnowali z jazdy fatalnym pociągiem; innych zatrzymywała przed samą podróżą jakaś niespodziewana przeszkoda; część ulegała nagłej niedyspozycyi lub dłuższej chorobie.
    — Rozumiem — rzekł Zniesławski — wszystko zależało od nasilenia instynktu samozachowawczego, który stosownie do napięcia przy-